Commentaires du voyage en Alsace du 20 au 22 septembre 2013

 

Trois jours en Alsace avec l’Association des amis de la Fondation Archivum Helveto-Polonicum

Pour notre 2ème voyage, nous avons décidé d’aller sur les traces des mineurs polonais en Alsace. Nous sommes partis le vendredi 20 septembre 2013 depuis Ecuvillens. Le premier rendez-vous avait lieu à Ungersheim pour la visite de l’Ecomusée d’Alsace, visite passionnante avec notamment à l’extérieur les paysages d’époque de l’Alsace. Nous avons pris le repas de midi en commun dans le restaurant de l’Ecomusée, avec un menu typique alsacien.

Dans l’après-midi, nous avions rendez-vous au Carreau Rodolphe à Pulversheim (à 8km en direction de Strasbourg) pour une visite avec les mineurs polonais qui nous ont fait un superbe exposé sur leur vie, à la recherche de la potasse en Alsace. En fin d’après-midi, nous avons rejoint l’hôtel et plus tard nous avons savouré un excellent repas alsacien dans un restaurant de la place.

Le samedi 21 septembre, nous avons visité la ville de Strasbourg avec une guide, notamment la cathédrale. Après un excellent repas pris au bord de l’eau, nous avons continué notre voyage vers Schirmeck pour visiter le Mémorial d’Alsace-Moselle. Cette découverte en a surpris plus d’un, car les scènes étaient très réalistes et des éléments d’histoire sont revenus en mémoire de certains membres. Ceci dit, la visite était indispensable pour comprendre ce que les Alsaciens ont vécu à l’époque, notamment par exemple un frère en uniforme allemand et l’autre frère en uniforme français. Retour à l’hôtel et repos quelques instants. Le soir changement de décor, nous avons assisté au fameux spectacle du Royal Palace de Kirrwiller. Excellent repas dans un décor magique et spectacle unique.

Le dimanche 22 septembre, nous sommes partis pour Colmar. Visite de la ville en petit train et ensuite nous avons rejoint pour le repas de midi nos amis polonais de l’Association Millénium pour participer à la fête polonaise à Wittelsheim. De nombreux contacts ont été noués, dans l’amitié et la convivialité. Nous avons été surpris de ne pas voir ou boire de vodka durant ce repas, mais ce détail a vite été corrigé par la suite. Certains membres de cette association, anciens mineurs, ont insisté pour nous montrer "leur" mine. Du coup, nous avons fait la visite de cet autre musée avec un guide polonais ancien mineur, passionnant par ses explications vécues et surtout "son" vécu.

Le soir nous avons pris la route vers la Suisse, ravis du voyage. Grand merci à Barbara Senn pour la parfaite organisation et merci aux photographes du jour pour les photos.

******

Trzy dni w Alzacji z Towarzystwem Przyjaciol Fundacji AHP

Jako cel drugiej podroży odwiedziliśmy miejsca związane z działalnością górników polskich pracujących w kopalniach potasu w Alzacji. Wyjechaliśmy z Ecuvillens rano w piątek 20 września 2013. Po dwugodzinnej jeździe dotarliśmy do Ungersheim, gdzie zwiedziliśmy Eco-muzeum. Rodzaj skansenu z dawnymi domami wiejskimi, z kompletnym wyposażeniem, strojami, przedmiotami codziennego dawniej użytku, warsztatami z narzędziami różnych rzemiosł, które już nie istnieją, a reprezentują typowy pejzaż alzacki z początków XX wieku. Mieliśmy również okazje spożyć posiłek składający się z typowo alzackich produktów, bardzo smacznie przygotowanych dan w restauracji z wielkimi gościnnymi stolami.

Po posiłku udaliśmy się do oddalonego o 8 km Pulversheim, gdzie czekał na nas przewodnik po terenie zwanym "Carreau Rodolphe", czyli dawnego szybu kopalnianego, którego teren i pozostałości starają się utrzymać i konserwować dawni górnicy, obecnie emeryci. Organizują oni wizyty wielkich hali służących dawniej jako szatnie, składy, magazyny, przedsionki do wind zjazdowych w głąb ziemi i maszynowni różnych, niezbędnych do eksploatacji kopalni potasu, które zaprzestały działać od lat 90tych. Zamknięte ze względu na brak wydajności, czyli nieopłacalne. Co spowodowało silny wzrost bezrobocia w Alzacji. Podziwialiśmy energie, która wkładają z pasją ci dawni górnicy w utrzymanie wielkich budynków, terenów, maszynerii, by nie zniknęły ślady intensywnego, przemysłowego działania na tym terenie. Ślady ich życia i ich działalności. Od wielu generacji było wśród górników i wielu Polaków, którzy w latach 20tych XX wieku, przyjechali tu z rodzinami do pracy, jako kwalifikowani górnicy i się osiedlili, podtrzymując nadal tradycje polskie. Wśród przewodników było właśnie kilku potomków polskich górników z lat 20tych. Czas interesująco wypełniony szybko przeleciał. Żegnając naszych przewodników, wiedzieliśmy że się jeszcze spotkamy.

Pod wieczór dotarliśmy do hotelu w Strasburgu, a na kolacje wylądowaliśmy w Choucrouterie, znanej z wyśmienitych dan z kiszonej kapusty, specjalności alzackiej, mających trochę podobieństwa z polską kuchnią.

W sobotę 21 września poświeciliśmy przedpołudnie na zwiedzanie Strasburga prowadzeni przez sympatyczną przewodniczkę, po malowniczych zakątkach ze wspaniałą katedrą, podziwiając zaskakującą architekturą znakomicie dostosowaną do licznych kanałów i mostów, pięknie ukwieconych placów i zaułków. Po obiedzie w restauracji nad woda, pojechaliśmy zobaczyć w okolicach Schirmer Memoriał ku czci pamięci poległych w wojnach w Alzacji –Mozeli. Architekturalnie bardzo udany, nowoczesny budynek z drzewa na kilku poziomach proponuje zapoznać się : przez filmy, wystawione dokumenty, zdjęcia i przedmioty, ze skomplikowaną historią tego regionu, którego przeszłość jest wielojęzyczna, dramatyczna, skomplikowana konfliktami, które z trudnością się uspokajają. Na wzór zdjęcia pokazującego braci w dwóch różnych mundurach wojskowych: niemieckim i francuskim z lat 30tych.  Wracaliśmy do hotelu tylko by móc zmienić strój i nastrój, bo wieczór zapowiadał się bombowo. Rzeczywiście, atmosfera niezwykła panowała w Royal Palace w Kirrwiller, gdzie oprócz wystawnej kolacji, czekało nas widowisko pełne kolorowych świateł, zapachów, efektów specjalnych towarzyszącym aktorom, akrobatom i piosenkarzom w najlepszym stylu variété. Powrót limuzynami dopełnił obowiązkowo styl wieczoru.

Nazajutrz, w niedziele 22 września przewidziane było zwiedzanie Colmaru. Skorzystaliśmy z pociągu turystycznego, który obwiózł nas spokojnie i bez żadnego z naszej strony wysiłku, po tym pięknym mieście z typową dla regionu dawną architekturą z wąskimi uliczkami, niezliczonymi placykami, kafejkami i sklepami, po części dostępnymi dla turystów jak my. W południe czekało nas spotkanie w Wittelsheim, ze środowiskiem polskim, tam żyjącym. Zaproszeni byliśmy przez Stowarzyszenie Milenium i Towarzystwo pod znakiem Sw. Barbary, na typowy obiad polski z barszczem, bigosem, sernikiem i makowcem, które to dania były zupełnie egzotyczne dla większości wycieczkowiczów – Szwajcarów. Zdziwieni oni byli że nie podano wódeczki do posiłku. Patrice Dudaczyk, gospodarz tego świątecznego posiłku by przyjazny ton utrzymać do końca, szybko ten brak uzupełnił . „Łatwiej” było iść zwiedzać potem jeszcze jedno górnicze muzeum, które znakomicie uzupełniło nasze wiadomości. Przyjacielska atmosfera, serdeczne przyjęcie nas i anegdoty opowiadane podczas zwiedzania muzeum stworzonego przez górników z kopalni w Wittelsheim, powodowały, że nie bardzo chciało się wracać. Ale był już na to czas…

W drodze powrotnej zostawiliśmy Jacqueline i Mirka Halabów na dworcu kolejowych, gdzieś na trasie….

 

 

© Association des Amis de la Fondation AHP. Dernière mise à jour le 15.09.2014 . Webmaster